Nie jest dobrze. Powiedziałabym, że jest źle. Non stop jestem poddenerwowana i odrzucam każdego kto chce nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt. Boję się nowych znajomości. Boję się ludzi... Kiedy jestem w większej grupie czuję się jak dziwadło i mam chęć kogoś zaatakować. Czuję się zagrożona i mam wrażenie, że ktoś z nich czyha na moje życie. Co prawda ostatnimi czasy nie bardzo chce mi się żyć, ale umierając nie chciałabym dużo cierpieć, a taka śmierć może czekać mnie ze strony drugiego człowieka... Potrzebuję przyjaciela. Kogoś przy kim będę mogła czuć się bezpiecznie. Czy ja żądam tak wiele?